Mecz rozpoczął się minutą ciszy dla uczczenia pamięci zmarłego w sobotę rano wielkiego działacza i kibica Andrespolii śp. Andrzeja Fiksa.
Pierwsze kilka minut to przewaga Boruty, której udało się zepchnąć Andrespolię na własną połowę i wywalczyć w rejonie pola karnego dwa rzuty wolne. Ale pierwszy strzał na bramkę oddali gospodarze w 8 minucie gdy niespodziewanie z dwudziestu metrów uderzył Rachubiński a piłka minęła w niewielkiej odległości słupek bramki Kazimierskiego.
Sześć minut później to goście próbowali się zrewanżować ale strzał Sadłeckiego zza linii pola karnego był zbyt słaby by zaskoczyć Kulpę. Pierwsza groźniejsza akcja Boruty miała miejsce w 20 minucie gdy Ceglarz wymanewrował obronę „Zielonych” i strzelił silnie z prawej nogi w boczną siatkę.
Do tej pory mecz był raczej wyrównany a gra toczyła się głównie między liniami pola karnego obydwu drużyn. Brak klarownych sytuacji podbramkowych piłkarze jednej jak i drugiej drużyny wynagradzali kibicom szybkim tempem gry i walecznością.
Powoli gospodarze zaczęli dominować na boisku i już w 24 minucie piłka po „główce” Dynela ląduje na górnej siatce. Dwie minuty później ładnym rajdem popisuje się Michalski, jednak jego strzał ląduje w rękach bramkarza zgierzan. W 29 minucie niespodziewanie podanie obrońcy Boruty przechwytuje Dynel ale Kazimierski jest bliżej i to on dopada pierwszy piłki. W 30 minucie znów szybka wymiana piłek pomiędzy zawodnikami Andrespolii alei tym razem obrońcy gości nie dali się zaskoczyć .
Chwilę przed gwizdkiem na przerwę szybką akcję inicjuje Dynel podając dokładnie do Kuchciaka, który niestety strzela obok bramki.
Po przerwie bardziej zdecydowanie do ataku ruszyli goście uzyskując lekką przewagę. Dało to szansę Andrespolii na szybkie kontry. W 51 minucie po jednej z nich na pole karne Boruty wpadł rozgrywający bardzo dobre spotkanie Kopa, jednak jego dośrodkowanie było zbyt mocne i piłkę przejęli zawodnicy w biało – czarnych strojach.
W 53 minucie Boruta wykonywała rzut rożny. Głębokie dośrodkowanie na długi słupek i do piłki skacze Pietras i dwóch rosłych piłkarzy Boruty. Naciskany przez nich nasz zawodnik uderza piłkę tak pechowo, że wpada ona do naszej bramki. Boruta prowadzi 1:0 a fatum ciążące na Andrespolii trwa nadal.
Po utracie bramki Andrespolia bardziej zdecydowanie zaatakowała a główny ton grze nadawał najlepszy w naszej drużynie Damian Kopa, który po raz pierwszy w tym meczu pełnił funkcję kapitana. W 69 minucie dynamiczny rajd tego zawodnika został powstrzymany faulem na polu karnym przez Kowalskiego. Sędzia nie miał innego wyjścia jak tylko wskazać na punkt „11”. Pewnym egzekutorem, podobnie jak w Strykowie był Rafał Kuchciak.
W 70 minucie gospodarze wypracowali sobie jeszcze jedną sytuację do zdobycia bramki. W zamieszaniu podbramkowym strzelał Rzepecki. Podobnie było w 84 minucie gdy ładna akcja Kopy zakończyła się niecelnym zagraniem.
Boruta odpowiedziała groźną sytuacją w 85 minucie gdy w idealnej sytuacji dostał piłkę Olesiński. Jego strzał w ostatniej chwili zablokował Pietras, ratując tym samym punkt dla swojej drużyny.
Remis nie urządza żadnej drużyny a obie postawił w arcytrudnej sytuacji przed kolejnymi meczami. Już w środę Andrespolia wyjeżdża do Radomska na mecz z Mechanikiem do którego traci aż 9 punktów.